wtorek, 18 stycznia 2011

Cała prawda o roku 2010, czyli Podsumowanie

Ekstrakcja roku 2010
 Trudno by wszystko zmieścić w jednym,małym wpisie na blogu, bo co jak co, ale miniony rok obfitował w Wydarzenia i Osiągnięcia. Gdybym spojrzał wstecz, zobaczyłbym coś, co mógłbym nazwać dobrym rokiem.
 Mimo, iż w pracy skończył się dla mnie pewien etap i powoli zaczyna się kolejny, pełen niewiadomych, chyba nie powinienem narzekać, bo nawet gdyby zostało tak jak było to i tak nie było by tak samo. Bez względu na to jak dziwnie to zdanie brzmi.
Udało mi się odwiedzić więcej różnych imprez komiksowych niż kiedykolwiek w innych latach i bawiłem się na nich naprawdę dobrze poznając różnych ciekawych ludzi. Zazwyczaj byłem jedynie gościem MFK w Łodzi, jako tego największego festiwalu, tym razem jednak zajechałem także do Bydgoszczy na Bydgoską Sobotę z Komiksem, do Gdańska na Bałtycki Festiwal Komiksu, na którym doświadczyłem z kolei czegoś zupełnie nowego a mianowicie, poprowadziłem prelekcję. Dziwne i ciekawe to doświadczenie, sam nie wiem jak się z tym uporałem ani jak mi się to udało. Można było mnie również spotkać na gali wręczenia nagród konkursowych FOR-u, wąsatej premierze Osiedla Swoboda i 6 numeru Kolektyw oraz poznańskich Spotkaniach Komiksowych i częściowo na poznańskiej Ligaturze. W końcu zajechałem również na Comicdom Con w Atenach, co również sprawiło, iż ten rok był taki niezwykły, nie tylko ze względu na perypetie związane z powrotem. To, jak na moje standardy, dużo spotkań i okazji do poznania ludzi ze "środowiska". W 2010 wyjątkowa była też ilość publikacji moich komiksów i nie tylko, do tego spotkanie w radiu i jak wspomniałem prelekcja na BFK. To wszystko sprawiło, że poczułem bardziej namacalnie mój komiksowy rozwój, a to podbudowuje i mobilizuje do dalszej pracy.
 Z moją Muzą również spędziliśmy miły rok, na wyjazdach, imprezach okołokomiksowych i wielu seansach filmowych, a filmów było dużo, chociaż nie wszystkie,o których dużo się mówiło widziałem. Nadal na swoją kolej czeka Kick-Ass, Autor Widmo, Wyspa Tajemnic, Social Network czy kolejna cześć Opowieści z Narnii, czyli jak widać nie byle jakie tytuły, a ja nadal nie mogę się o nich wypowiadać... Z obejrzanych filmów miejsca na podium zajmują:
1. "Jak wytresowac smoka"
2. "Sherlock Holmes"
3. "Iron Man 2"
 Jak widać czysta rozrywka zdominowała mój wybór i zupełnie przypadkowo są to dwa filmy z Robertem Downey Juniorem. "Jak wytresować smoka" stanowił pewne odświeżenie i zyskał moją ogromną sympatię kreacją głównego bohatera. W sensie smoka. Pewnym rozczarowaniem okazał się natomiast "Uczeń Czarnoksięznika" z Nicolasem Cagem. Człowiek Drewno coraz lepiej czuje się w kreacjach fantasy i chyba jego szczęście, że się w końcu gdzieś odnajduje. Nie pomogło to jednak samemu filmowi, który był przewidywalny, naiwny i wybrakowany moim skromnym zdaniem. Miał potencjał fajnego kina fantastycznego, ale wyszło z tego coś o czym zapomina się już po wyjściu z sali projekcyjnej. Podobnie jak polska "Kołysanka" i "Trick", co niestety zaowocowało smutna konstatacją, że polskie kino komediowe, a konkretnie machulskie kino komediowe skończyło się na "Deja Vu" ewentualnie " Kilerze", jeśli zapomni się o grającym tam Pazurze.
 Z komiksów też było w czym wybierać w zeszłym roku i tak jak z filmami, nie wszystko co chciałem kupiłem albo przeczytałem. Nadal jest wiele pozycji czekających na lepsze dla nich czasy, natomiast gdybym miał kupić tylko kilka komiksów, napewno na tej liście znalazły by się takie pozycje:
- Blacksad. Piekło, spokój- Juan Díaz Canales, Juanjo Guarnido,
- Skład główny-Regis Loisel, Jean-Louis Tripp,
- Rozbitkowie czasu- Paul Gillon, Jean-Claude Forest,
- Osiedle Swoboda- Michał Śledziński,
- Thorgal: Bitwa o Asgard-Yves Sente, Grzegorz Rosiński,
- Kriss de Valnor: Nie zapominam o niczym!-Yves Sente, Giulio De Vita,
- W poszukiwaniu Ptaka Czasu: Droga łowcy- Serge Le Tendre, Regis Loisel, Vincent Mallié,
- Dylan Dog: Zamek grozy, Dama w czerni-Tiziano Sclavi, Ernesto Grassani, Montanari,
- Torpedo tom 3-Enrique Sánchez Abulí, Jordi Bernet,
- Dziewczyny- Filx,
- Hector Umbra- Uli Oesterle,
- Historia bez bohatera. Dwadzieścia lat później-  Jean van Hamme, Daniel „Dany” Henrotin,
- Czyściec- Christophe Chabouté.
 W tym zestawieniu nie ma miejsc. Każda z pozycji znalazła się z jakiegoś powodu. " Blacksad" za znakomite rysunki i bycie jedną z moich najbardziej ukochanych serii. Ten komiks zawsze pokazuję, gdy ktoś ma wątpliwości czy komiks to sztuka. "Rozbitkowie czasu" przypominają mi dawne dzieje, gdy komiksy kojarzyły mi się głównie ze Światem Młodych, starą harcerską gazetą, która pozwoliła mi się zapoznać z wieloma sztandarowymi postaciami. Czyli może trochę sentyment, ale jeśli przymknie się oko na pewne niedoróbki związane z wiekiem tej historii, to prezentuje się ona całkiem nieźle. Dwukrotnie pojawił się w tym zestawieniu Loisel i nie bez przyczyny. Uważam go za jednego z najlepszych twórców historii obrazkowych w moim osobistym rankingu wszechczasów, a seria o Ptaku Czasu jest w czołówce najlepszych komiksów tego samego rankingu. "Historia bez bohatera" to pierwszy wydany u nas komiks Dany`ego, którego miałem przyjemność poznać na MFK w 2007 roku, a sam album należy do kanonu europejskiego komiksu. Rozczarowaniem okazał się dla mnie Mawil w " Safari na plaży", ale może to po prostu subiektywna ocena, spowodowana lepszym odbiorem jego autobiograficznych historii. Opowieść z Super Szarakiem do mnie nie trafiła tak jakbym tego chciał, bo cenię sobie prace Markusa. Tym razem album trafił bardziej na półkę, tak samo z resztą jak " W cztery oczy" Saschy Hommera, który odebrałem jako mało przekonywujące rozliczenie się z grzechami i głupotkami młodości. Również moim oczekiwaniom nie sprostała inicjatywa Egmontu związana z wydawaniem komiksów na podstawie gier/filmów. Pierwsze dwa komiksy okazały się stratą pieniędzy i aż boję się trzeciego numeru. Całkowitym przeciwieństwem jest Fantasy Komiks, który na chwilę rozpalił moją nadzieję na regularny tani i przyjemnie rozrywkowy komiks w kioskach i jak na razie wszystkie numery dawały mi to czego oczekiwałem. Końcówka roku natomiast nie napawała optymizmem w sektorze wydawniczym i mam wielką nadzieję, że to tylko chwilowy przestój.
Czego się w 2010 roku nauczyłem? Wiele, mając na względzie egzamin specjalizacyjny, ale i życiowo głupszy tego roku nie zakończyłem. W ciężki sposób dowiedziałem się, że nie powinienem mieszać cygara z whisky i choć nie dowiedziałem się czy w ogóle nie powinienem palić cygara, postanowiłem ekstrapolować wnioski i na ten temat. Przekonałem się także, że każdego głupka nad sobą w hierarchii można obejść jeśli ma się go wystarczająco głęboko w poważaniu i pokazać mu to nie mówiąc nawet jednego słowa. Wiem też, że pieniądze szczęścia nie dają ale dają komiksy i wyjazdy na imprezy komiksowe, co w sumie wychodzi na to samo. Zadziwiającą nauką była obserwacją, że bez dostępu do internetu dzień się wydłuża i można więcej porysować. Podobny efekt  ma znajdująca się niedaleko Muza pod warunkiem, że jest ubrana i czyta. Przy kumulacji tych dwóch zmiennych można zrobić nawet komiks na A3. Efekt uboczny- przekonałem się że jednak nadal wolę rysować na papierze, a dopiero potem kolorować za pomocą tabletu.