wtorek, 21 grudnia 2010

Drugie miejsce to też miejsce

Cóż..nie udało się wygrać konkursu " Z życia naukowca", co prawda zakwalifikowałem się do finałowej dziesiątki co, na 132 prace jest wynikiem całkiem niezłym, ale stanu mojego konta to nie zmieniło:) 24 tys złociszy przeszło koło nosa na konto twórczyni znanej, zdaje się z Przekroju. Jakoś zwycięski pasek nie przekonał mnie, szczególnie kolorystyka, która jest zbyt smutna jak na pasek humorystyczny. Mimo wszystko mile połechtane ego podbudowuje nieco moje poczucie wartości jako twórcy i z pewną niewielką satysfakcją pozwala podzielić się ze światem konkursowym paskiem:
 Do tego, paska jako dalsza część przygód, należy też 11 scenariuszy, które może kiedyś tam zamienią się w paski komiksowe...

Kibicowanie

Na stronie ziniola ukazał się krótki tekst dotyczący serii Arctic i jego przyszłości w postaci papierowej! Można też sobie porównać starą i nową wersję przerysowywanego Arctica, przykład poniżej:
Orginalny pasek z 2005 roku
Szkic wersji poprawionej z 2010

Kto chętny, niech kibicuje projektowi razem z Zioniolem,

środa, 15 grudnia 2010

Cała prawda o.. cześć 1



Gdzieś na Niedostępnej Górze w Straszliwym Zamczysku otoczonym fosą z krokodylami przy wrotach bez podjazdu dla inwalidów, w mroku nocy i wśród szaleńczo złowrogich wybuchów śmiechu trwała ważna organizacyjna narada. Z pączkami.
- Ależ panie prezesie, przecież mamy budżet! To do czegoś zobowiązuje!
- Panie Staszku niech pan nie dramatyzuje..
- Panie prezesie, będzie kontrola...i co wtedy powiemy?
- Eh, pan to potrafi człowiekowi życie zatruć..kontrole, pieniądze, przetargi, wie pan ile miałbym spokoju gdyby nie pan? Może lepiej pana zwolnię?
- Panie prezesie już to przerabialiśmy...
- Tak, tak. "za dużo mamy wspólnego"..pamietam, wie pan ze ja tak tylko żartowałem..
- Wiem panie prezesie. To co robimy?
- Mam tutaj dobry koniaczek, od tych co tablice z nazwami ulic robią. Ta buteleczka jest chyba od kiedy chcieli, żeby znowu kilka ulic przemianować. Wie pan, że musiałem jedną ulice na trzy części podzielić, żeby okrągła suma wyszła?
- Wiem...ale ja nie o tym chciałem przecież.
- No tak, jasne, że pan wie... Musimy to teraz robić? Przecież święta idą.
- No właśnie, rok się kończy, trzeba coś w końcu z tymi pieniędzmi zrobić, bo znowu nam obetną budżet.
- Popatrz pan, już rok... jak ten czas pędzi, a dopiero co łataliśmy dziury w centrum. Może znowu załatamy? Powinny już być przy tym materiale co użyliśmy...
- Pańska przezorność jest niezastąpiona!
- Dlatego ja tu jestem prezesem.
- Fakt, ale całego budżetu nie damy rady wrzucić do tych kilku dziur, trzeba dać coś jeszcze.
- To poszukajcie jakieś dziury, do licha, czy ja mam wszystko za was robić?
- Oczywiście, może pan na nas liczyć. Możemy jeszcze w kilku miejscach ruch wahadłowy wprowadzić, tam gdzie są największe dziury.
- Nie, tam lepiej dajcie ograniczenie prędkości i tablice ostrzegawcze o dziurach, bo znowu będziemy mieli problemy z ubezpieczycielami... Możecie jeszcze zlikwidować jakąś zatoczkę czy dwie i posadzić tam jakąś zieleń, a przystanek przesunąć trochę dalej np. Dzięki temu autobus nie będzie miał problemu z włączeniem się do ruchu, a samochody będą musiały zwolnić i nie potrąca już żadnej staruszki przechodzącej na pasach przed przystankiem.. czy to wszystko panie Staszku?
- Prawie, jeszcze musimy ustalić plan na najbliższy rok.
- Hm, no tak, to lubię...To może zajmiemy się trasami wyjazdowymi z miasta? To w końcu nasza wizytówka.
- Ale, że co? Szeroko, trzy pasy, autostrada?
- A toś się pan zapędził, nie, nie, sam pan wie ile to wypadków jest, a co nam po trójpasmowej drodze skoro i tak zaraz wąskie gardło w centrum i dupa. Owszem, poszerzymy, zrobimy ładne pobocze i drogę rowerową a środkiem puścimy taki, wie pan, taką wysepkę,ładna kolorową.
- Chyba nie nadążąm panie prezesie...?
- To oczywiste, ale zaraz panu wyjaśnię. To będzie tak zwana Wysepka Bezpieczeństwa. Niech pan zamknie oczy..i wyobrazi sobie ten ciąg samochodów, jeden za drugim, bez żadnych niebezpiecznych manewrów jak, na ten przykład wyprzedzanie.. pan pomyśli o statystykach!
- Dobre...I z prędkością nie będzie problemu..Na razie to się może udać, ale przecież za rok, góra dwa będzie obwodnica...nikt tam nie będzie już się tak bezpiecznie poruszał..
- Oj, pan zupełnie tematy miesza. Obwodnica to takie coś DOOKOŁA miasta, a poza tym: primo- trasy dojazdowe do obwodnicy będą tak samo zrobione, a po secundo panie Staszku, jakie będą obwodnice? no jakie? Płaaaaaatne, prawie pan zgadł. Albo bezpiecznie albo drogo, sam pan widzi, że trzeba myśleć szerzej. wiem, nie jest to oryginalne, pomysł wziąłem z autostrad z bramkami. Pan wie, że jadąc tak monotonnie autostradą można zasnąć? 40% kierowców zasypia na autostradach bez bramek, takie są dane... z pewnością...a tak zawsze jest bramka przy której muszą zwolnić.
- Ja chyba zawsze już będę asystentem..Panie prezesie co w takim razie zrobimy z tym poszerzeniem pod wiaduktem na północy? Przecież zrobiliśmy tam dwa pasy, co prawda to tylko 100 metrów ale zawsze..
- Hm, słuszna uwaga... to droga prosto na autostradę... ALE jeszcze nic straconego, zrobimy tam stację ważenia pojazdów, wie pan tych dużych, tirów. Boże, to strategiczne myślenie mnie wykańcza... ma pan jeszcze coś?
- Byłbym zapomniał, Tadek dzwonił z zapytaniem czy jeszcze gdzieś nie potrzebujemy świateł sygnalizacyjnych, bo za jakiś miesiąc nie będzie miał co robić.
- Nie, raczej nie..chociaż czekaj pan... możemy w sumie dać je przy większych podporządkowanych, sam pan wie jak to jest, ludzie nie pamiętają o tych wszystkich głównych i podporządkowanych, a potem są wypadki...Możemy spróbować pobić nasz mały rekordzik sygnalizacji. Kto prowadzi?
- Pan panie prezesie. Ostatni wynik to 6 na 100 metrach, ale niech pan nie myśli, że nie szukam.
- Jasne, jasne...Pan znajdzie to i ja znajdę. Czy to wszystko?
- Tak, możemy zakończyć na dziś.
- To dobrze bo za 10 minut mam tramwaj.
- No ja za 5, ale przy takiej śnieżycy czasem zastanawiam się nad prawem jazdy, wie pan?
- No już, już, panie Staszku, udam że nie słyszałem, wszyscy bywamy zmęczeni. A właśnie, w poniedziałek niech pan nie zapomni wstać wcześniej, bo trójka zmieni rozkład z powodu remontu mostu. Niech pan weźmie te pączki do domu , żeby nie było że marnujemy pieniądze podatników, a i cukier chyba się panu przyda, jak widzę...



Niniejszy tekst dedykuje Zarządowi Dróg Miejskich w Poznaniu. Pocałujcie wy mnie w moją drogę wyjazdową, bando baranów.

piątek, 10 grudnia 2010

Spotkania Komiksowe 2


No i po drugich Spotkaniach. Było mroźno (ale nie tak bardzo), śnieżnie (nadspodziewanie), śmiesznie (aż do przesady), ciekawie (choć pobieżnie) i kameralnie (niestety, choć z nadzieją na progres). Jako, że tematem były ery komiksu amerykańskiego, czułem się trochę zawiedziony jak na mój gust zbyt krótkim opisem er przedwspółczesnych, ale myślę że to kwestia ilości czasu dostępnego dla prowadzącego, Mateusza Chmiela. Całość przygotowana jak uprzednio ze slideshowem, ale tym razem z lepszym rzutnikiem ( choć różowawe uprzednio barwy były bardzo gustowne). Jedynym mrocznym elementem był uczestnik z choroba Filipińską, co jak zauważyło moje dziewczę, nadało nowe znaczenie tej nazwie. Przypuszczam, że z tego samego powodu cotygodniowa audycja komiksowa w Radiu Afera odbyła się w atmosferze braku kompetencji prowadzącej i dezorientacji gości.
Mam nadzieję, szczerą, że spotkania będą się rozkręcać i stanowić pewną przeciwwagę( nie konkurencję) dla spotkań Poznańskiej Dyskusyjnej Akademii Komiksu, która jak się dowiedziałem nie jest skierowana do komiksiarzy, a do ludzi którzy maja co najmniej dwie literki z przodu nazwiska i lubią się tym pochwalić, ale nie mieli jeszcze możliwości wzięcia pod uniwersytecką lupę medium jakim jest komiks. Nie oceniam, nie widziałem jeszcze, nie uczestniczyłem, miałem tylko w rękach ulotkę i parę zdań wymienionych z organizatorami. Może się wybiorę na najbliższe 15 grudnia i wtedy będę wiedział jak bardzo się pomyliłem. Lub nie.
Tym czasem na nieprzeintelektualizowanych, wychodzących do prostych niekoniecznie obeznanych z komiksem ludzi Spotkaniach frekwencja jest na razie stała, a skoro już dwa się odbyły to można wziąć się za statystykę, chociaż liczę i to bardzo na jej wzrost na najbliższych spotkaniach. Formuła dopiero się... formuje, jak na mój gust jest bardzo otwarta i to czego potrzebuje to rozgłos. Przybywajcie więc:)

wtorek, 7 grudnia 2010

Yamato

No i wróciłem z Warszawy, w tym roku to moja ostatnia wizyta w tym mieście, a zdarzyło mi się w sumie spędzić w nim około miesiąca. Czułem się już prawie jak w domu tam. Żartuje. Zabawne, że na pierwszą i ostatnia wizytę stolica przygotowała mi drogę przez zaspy, śnieżycę i tyłek odmrażające temperatury. Na szczęście przygotowała tez całą buteleczkę Ballentinesa, co szybko pozwala zapomnieć o niewygodach podróży:) O ile jednak styczniowy przyjazd wiązał się ze sprawami zawodowymi, o tyle teraz powodem była czysta rozrywka. Pokusiłem się o zakup biletów na koncert Yamato, zespołu japońskich bębniarzy. Bardzo ciekawe i sympatyczne przeżycie i mimo, że ktoś jak najbardziej może zapytać cóż ciekawego może być w dwunastu małych japończykach biegających po scenie i walących w bębny. Powiem tylko tyle, że widziałem już drugi raz, a siostra trzeci. Hania pierwszy, ale był to prezent urodzinowy dla siostry, a my tak jakby na dokładkę. Kolejny tez raz przekonałem się, że mali samuraje mają moc. Precyzja i wytrzymałość, a przy tym dźwięki sięgające, aż do trzewi, do tego trochę sympatycznego humoru, na szczęście nie typowo japońskiego dały zapadający w pamięć zgrabny szoł. I podziw, bo grają naprawdę nieźle, nawet jeśli to tylko starojapońskie bębnienie.
A potem tylko Sphinx i do Poznania. Też w śnieżycy.

środa, 1 grudnia 2010

Kolory

Przyznam szczerze, że nie jestem najlepszy w kolorach. Tzn znam podstawowe, nawet kilka orientalnych jak łososiowy i ecru no i wiem na jakim świetle stać a na jakim jechać, nadużyciem jednak sporym byłoby twierdzenie,że czuję swobodę w kolorowaniu komiksów. W tej mierze czuję największa potrzebę nauki i chętnie czerpię z wiedzy i doświadczenia innych twórców, którzy w świecie kolorów poruszają się z większa gracją i wyczuciem, i którzy oczywiście są na tyle uprzejmi i życzliwi, żeby tym doświadczeniem się podzielić. Zwłaszcza ostatnio z największą pomocą przyszli mi Tomek Leśniak i Tomek Piorunowski, którym bardzo dziękuje i liczę na więcej:)
Pierwszym efektem jest między innymi rysunek obok, który jest jednym z kadrów wspominanego wcześniej komiksu dla Bartka Biedrzyckiego. Reszta komiksu z dialogami, oczywiście później:)

poniedziałek, 29 listopada 2010

zima

Taki widok za oknem zastałem niedawno po obudzeniu. Niby się spodziewałem bo koniec listopada, ale to zawsze zaskoczenie, dla drogowców również. Widok fajny za oknem ale kiedy trzeba wyjść albo wyjechać samochodem, to już nie jest tak przyjemnie i przekleństwa czasem się na usta cisną. Zwłaszcza, że poddasze pojemne i ogrzanie go da zadań łatwych nie należy. Aktualnie walczę z wyłączającym się piecem i jestem zmuszony "odwieszać" go jak tylko poczuję że grabieją mi palce i nie mogę już rysować. A właśnie ( tak wiem, że nie zaczyna się zdania od  "A") skończyłem pasek i scenariusze do konkursu CITTRU i zajmuje się krótka historyjką do 8 numeru Kolektywu. Historia nie jest moja tylko Bartka Biedrzyckiego i nie wiadomo do końca czy pojawi się w Kolektywie, ale właśnie kończę ostatnią stronę tuszować. W międzyczasie przyszedł mi do głowy pomysł na inną opowieść do ww magazynu zgodnie z tematem: kontakt. Szkiców jeszcze nie mam, bo pomysł świeży i na razie w zarysie, ale może być ciekawy.
Tymczasem poznańskie środowisko znowu drgnęło i pierwsze spotkania komiksowe za nami. To kolejna inicjatywa poznańskich wielbicieli kolorowych zeszytów i cieszę się że coś się w końcu dzieje w moim rodzinnym mieście, poza Pyrkonem:) Na spotkaniu było całkiem sympatycznie,więcej osób niż się spodziewałem, mniej niż mógłbym chcieć:) Liczę, że inicjatywa będzie się rozwijać i w końcu wylądujemy gdzieś na piwie.
Od jakiegoś roku pracuję nad pewnym komiksem, nie za długim i nie za krótkim, ale w całości gotowym, częściowo naszkicowanym. Nie bardzo wiedziałem jednak co z nim zrobić jak już go narysuję. Wczoraj w nocy olśniło mnie i jeśli uda mi się wzbogacić historię o jakieś 75% objętości, będzie z tego całkiem fajny materiał na album:) Trzymajcie kciuki, przede wszystkim żebym znalazł czas!

środa, 24 listopada 2010

Arctic

Dla kronikarskiego porządku, właśnie uruchamiam anglojęzyczny blog z komiksem Arctic. Można go znaleźć pod adresem http://arcticcomic.blogspot.com . Na razie jest tam kilka pasków, kilka gotowych mam jeszcze do wrzucenia, ale jest cała masa czekających na przetłumaczenie. Zapraszam do odwiedzania strony, zgłaszania błędów i jeśli ktoś będzie chętny do pomocy w tłumaczeniu, zapraszam również:)

kontest

Co jakiś czas zdarza się taki konkurs, w którym faktycznie opłaca się wziąć udział i nie szkoda poświęcić trochę czasu na przygotowanie się do niego..Wolę, co prawda paski komiksowe rysować niż opisywać z wyjaśnieniem  dlaczego są śmieszne, ale wymóg to wymóg. Poniżej takie pierwsze szkice postaci.

środa, 17 listopada 2010

twitt me

To taka drobna grafika która zrobiłem do swojego profilu na Twitterze. Generalnie chodziło o taki podział rysunku bardziej realistycznego i cartoonowego z twitterem pośrodku, dlatego środek jest mniej więcej pusty. To był fuuun móc coś w końcu narysować, po trzech miesiącach posuchy. Ten po prawej to Ned, postać z mojego webkomiksu, a ten po lewej to nikt kogo chciałbym znać. No bo kto gania z pistoletem kreskówki po dachu, kurczę blade..?

co i jak

Trudno po prawdzie stwierdzić jednoznacznie co mnie zagnało do blogowania. Czy to nagły przypływ wolnego czasu po egzaminie, czy wewnętrzne poczucie winy spowodowane stanem mojej strony internetowej, sam nie wiem? A może jakiś sprytny plan kompleksowo przygotowujący ekspansji w internecie? Któż to wie? Niemniej jednak stawiam bloga i zobaczę co z tego wyniknie.  To takie trochę układanie wirtualnego świata do kupy. Pewien etap życia się skończył, pewien zaczął i trzeba wszystko powoli poukładać:) Oczywiście nie znaczy to, iż porzucam swoją stronę, ale teraz jej funkcja trochę się zmieni, a o kolejnych zmianach oczywiście będę informował na bieżąco. Ponieważ to taki wstęp do blogowania, chętnie się dowiem co myślicie chociażby o wystroju tego miejsca.
Pewnie ktoś zapyta dlaczego akurat poddasze? Najprostsza odpowiedź brzmi, bo ja tam mieszkam. Mój pokój i moje królestwo mieści się właśnie na poddaszu. Tu mam swoje największe skarby, tu rysuję, pisze, słucham muzyki i profanuję ją śpiewając, tutaj też spędzam czas ze swoja Muzą. Proste. A teraz dzielę się częścią tego poddasza z resztą świata.