Mła, podczas rysowania Syrenki na konkurs na Syrenkę. |
Niewątpliwym atutem tej edycji KW byli goście i pewien sukces w lokalizacji samego KW względem Targów Książki. Z opowiadań znając poprzednie marginalne, żeby nie powiedzieć suterenne (franc. sous-terrain) umiejscowienie komiksiarzy cieszy sala przejściowa, nawet jeśli jest bardzo przejściowa, co pozwala jednak na wizyty osób niezwiązanych z komiksem. Następnym razem trzeba będzie jednak pomyśleć, jak zainteresować te osoby i sprawić żeby zatrzymały się tam na dłużej, co jak mogę się domyślić może być karkołomnym zadaniem. Niemniej jednak to dobra okazja, żeby wyjść z komiksem do ludzi, skoro oni sami tam się plączą.
Grzegorz Rosiński, nawet jako stały bywalec polskich festiwali był rozchwytywany i chętnie wrysowywał się do swoich albumów, szkoda że jak to zwykle bywa, wciąż tym samym osobom co na każdym innym festiwalu. Brian Bollan to jedyna sympatyczna osoba na KW, z którą nie udało mi się zamienić słowa, poza obietnicą pogadania przy następnej okazji i szczerze nie próbowałem poprosić nawet o wpis do Zabójczego Żartu, którego obie edycje tak naiwnie zabrałem ze sobą. Najciekawszym gościem był jednak Roman Surżenko, który chyba siłą został wyrwany ze swojej rubieży i przywieziony w bagażniku na Festiwal. Długo rozmawialiśmy o komiksie w Rosji i jego racy nad Raissą, jak i innymi komiksami.
Jedyne czego tak naprawdę mogę się chyba doczepić to komiksowa Gala kończąca imprezę, która z Gali miała jedynie nazwę, a była bardziej spotkaniem towarzyskim nielicznych komiksiarzy w warszawskiej piwnicy. Zabrakło dla mnie nieco uroczystej oprawy i nawet festiwal Ligaturowy, którego że tak powiem eufemistycznie grupą docelową nie jestem, nawet z towarzyszącymi Bamberkami i dziwacznym wieńczącym całość występem, sprawił że poczułem się bardziej uczestnikiem imprezy wieńczącej festiwal, niż wyżej wspomnianego spotkania. Chociaż z drugiej strony frekwencja na warszawskiej gali również nie poprawiła tego odczucia.
![]() |
Rzeczona Syrenka. Znowu nie wygrałem tabletu, ale dostałem za to dwa komiksy. Opłaciło się. |
Znowuż też na tym wyjeździe aspekt towarzyski okazał się dominujący, znowuż udało mi się poznać osobiście kilka nowych osób z komiksowa, choć miałem momentami wrażenie, że to już nie możliwe ;) Znowu też tradycyjnie przerąbałem sromotnie w Bitwach Komiksowych i nie wygrałem tabletu, co ostatecznie potwierdziło, że nie umiem tak za bardzo rysować na spontanie. Podniósłszy się po tej klęsce postanowiłem więcej tego wieczoru nie angażować się w działania graficzne i dzięki temu uskuteczniłem kilka sympatycznych rozmów, między innymi z Romanem Surżenko, maszyną do rysowania komiksów, Marcinem Surmą, który podszedł do komiksu, który ja musiałem odpuścić (Woroszyłowgrad) i wykonał niesamowicie dobrą robotę (Długo będę żałować,odpuszczenie tego scenariusza, bo był ciekawy i dawał duże możliwości, ale Marcin zrobił tą historię tak jak powinna wyglądać.), oraz z Robertem Sienickim, współwinnym kilku moich małych projektów komiksowych. Kilku małych i jednego dużego, ale o tym w następnym poście. Jutro. Albo pojutrze. Be sure to follow!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz