poniedziałek, 21 marca 2011

Bydgoska Sobota z Komiksem 2011

Krótka notka, właśnie wróciłem z Bydgoszczy, no może nie tak właśnie, bo ładnych kilka godzin temu, ale dopiero teraz znalazłem chwilę, żeby pogrzebać nieco w reminiscencjach, rozgrzać tablet i naskrobać co nieco.
Moja druga Bydgoska Sobota z Komiksem  upłynęła pod znakiem, hm..rysunek chyba najlepiej to odda.
W sumie zabrakło chyba jednego elementu bardzo obecnego na Sobocie, a mianowicie Binio Billa,ale ta postać pojawi się na blogu niedługo, a dlaczego, napisze za chwilę.
Z pierwszych wrażeń to mniejsza ilość osób, w każdym razie tych które bym z fizjonomii kojarzył, w porównaniu do zeszłego roku. Ekipa Kolektywu nie pokazała się w ogóle,a Łódź w bardzo okrojonym składzie pojawiła się pro forma i zanim afterparty się rozkręciło, już wracała do swego miasta. Sympatycznie było spotkać te mordy, które jednak tam dotarły i poznać kilka nowych, równie sympatycznych. Sam program imprezy nie był jakoś przesadnie interesujący i intensywny. Do Bydgoszczy udało mi się dotrzeć dopiero na warsztaty Janusza Wyrzykowskiego, które w tym roku zebrały raczej dużo młodszych uczestników, więc nie chcąc przesadnie zawyżać średniej wieku, odpuściłem rysowanie, zwłaszcza że nawet prowadzący wśród dzieciarni nie był do końca pewien co rysują. Z ciekawszych momentów to wystawa autorska Jacka Michalskiego, Jacka Przybylskiego, Andrzeja Nowakowskiego i oczywiście Jerzego Wróblewskiego, a także spotkanie z dwoma Andrzejami- Nowakowskim i Białoszyckim. Rozczarował film na zakończenie konwetu pod względem treści, wykonania i długości. Jak dla mnie był po prostu męczący i trochę spoza mojej bajki. Sam Pała akurat w czasie Bydgoskiej Soboty nie miał zbyt wiele do powiedzenia, bo od przyjazdu do wyjazdu intensywnie wprowadzał się w nastrój, co skutecznie przeszkadzało mu w wyrażaniu myśli i czegokolwiek innego.
 Po zakończeniu imprezy poszliśmy na pizzę i była to chyba największa i jedna z najlepszych pizz jakie udało mi się zjeść:) Mimo, iż Śledziu nie do końca wierzył, że mi się to uda. 45 cm średnicy pysznego ciasta to był nie lada wyczyn, ale warto było. Afterparty miało miejsce, tak jak i rok temu w "Węgliszku", sympatycznej knajpce na StarymRynku i tak jak rok temu zmonopolizowaliśmy w pewnym momencie lokal. Wieczór upłynął ( adekwatne słowo), przynajmniej dla mnie pod znakiem whisky, a także tradycyjnie już na rysunkach dla TeO i Ystada ( czarny kot i miecz). Oprócz tego przyozdobiłem okładkę Komiksowego Przewodnika po Warszawie w Syrenkę i z perspektywy czasu mam nadzieję, że wyszła dobrze, bo nie za bardzo pamiętam:)
 Podczas imprezy można było dostać okolicznościową broszurkę z tributami Binio Billa rysowanymi przez kilkunastu autorów, miedzy innymi Śledzia, Andrzeja Janickiego, KRLa , Krisa Różańskiego czy Tomka Zycha. Z przyczyn obiektywnych nie udało mi się podesłać na czas odpowiedniej grafiki organizatorom, ale niebawem ukaże się ona na blogu Binio Billa, a zaraz potem na moim.
Ogólnie rzecz ujmując, impreza sympatyczna, dla odmiany kameralna, mam nadzieję że będzie się rozwijać i jako że jest w miarę blisko postaram się pojawiać na jej kolejnych odsłonach. Niestety, tym razem zdjęć żadnych nie robiłem, ale robili inni i na ich blogi zapraszam. wkrótce.

P.S. Przy tej okazji chciałbym podziękować pani z restauracji przy Juraparku Solec, której awaria terminala do kart i niewątpliwa uprzejmość pozwoliła mi zjeść dobre i bardzo tanie spóźnione śniadanie (nawet nie za połowę ceny). No prawie obiad w sumie. Nie no, to był obiad praktycznie.

4 komentarze:

  1. Za wszamanie tego bydlaka to masz +100 do megazorda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Byle pizza mnie nie pokona :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Syrenka wyszła pierwsza klasa! Dzięki wielkie!

    OdpowiedzUsuń
  4. uff :D to dobrze, cała przyjemność w takim razie po mojej stronie :D

    OdpowiedzUsuń